top of page

Projekt Bobkowski - wywiad

Updated: Mar 3




Małgorzata Pośpiech: Jak powstał ten projekt?

Grażyna Drabik: To była nasza odpowiedź na szok pandemii. Próba oporu i przeciwstawienia się poczuciu bezsilności. Trochę też krok wyjścia z desperacji. Właśnie w marcu 2020 r. miała być premiera naszego nowego musicalu dla dzieci, Na Wyspach Bergamutach, przygotowywanego długo i z entuzjazmem. Szykowaliśmy się do intensywnego sezonu wiosennych przedstawień i spotkań.

Premiera oczywiście się nie odbyła, bo wszystko stanęło. Po pół roku zaczęliśmy myśleć, że trzeba koniecznie coś zrobić, coś co jest możliwe w tych nowych, niemożliwych warunkach.


Iza Laskowska: Zastanawialiśmy się, co będzie z naszym Instytutem Teatralnym, bo zakładano, że życie wróci na sceny dopiero za dwa lata. W trakcie dyskusji w jaki sposób znaleźć się w tej sytuacji, rozważaliśmy czytanie online. Był to okres, kiedy znani artyści, jak Helen Mirren czy Anthony Hopkins zaczęli czytać online Szekspira. Rozpoczęto też pokazywać profesjonalne spektakle online. Wiedzieliśmy, że trzeba przejść do Internetu. Cały nasz zespół debatował, jak stworzyć coś innego od propozycji już istniejących w Internecie. Wybraliśmy czytanie, formę swojską nam z polskich doświadczeń radiowych. Ale chcieliśmy, aby to była lektura nie przez jednego tylko lektora, gdzie słuchacz przyzwyczaja się do jego jednego spojrzenia i interpretacji książki.

Potem dużo było dyskusji, co czytać. Bardzo kusił Stanisław Lem. Myśleliśmy o jednoaktówkach Mrożka. Może coś z Fredry, na przekór ponurościom czasu. Może wybór wierszy… Może „złote myśli” Leca… Ktoś rzucił dość beztrosko: a może Bobkowskiego? I tak jakoś poszło jakby naturalnym nurtem. Wszystko ułożyło się w spójną całość. Bobkowski pisał Szkice piórkiem poza granicami Polski, w trudnych warunkach. Jego przeżycia i rozważania przekładają się na naszą rzeczywistość. Projekt nabrał tempa. Zdecydowaliśmy, że będzie najlepiej, jeśli oddamy głos Polakom z różnych punktów świata, jakby przekazując książkę z ręki do ręki, od czytającego do czytającego. Nie przewidzieliśmy na początku budowania tego projektu, jak rozkwitnie i jak bardzo się rozrośnie. Nie przewidzieliśmy także, jak wiele czasu nam pochłonie.


Olga Szulc: Dzisiaj jest już 365 indywidualnych, codziennych odcinków oraz 73 zbiorowych, tygodniowych. Wszystkie są dostępne na naszym kanale YouTube. A Projekt Bobkowski miał w końcu grudnia 2022 niemal 25 tysięcy odsłon.


MP: Kiedy przewidujecie zakończenie projektu?

IL: Szkice piórkiem to książka wydana przez Kulturę paryską w dwóch tomach. Ten potężny tekst jest rozłożony tutaj na około czterysta głosów. Skończymy czytanie całości, jeśli wszystko pójdzie jak zamierzone, w lutym 2023. Ładnie to wypada, tak pod koniec zimy, w gotowości na wiosnę…

Koncept projektu był bardzo prosty, określony warunkami w jakich powstał. Ze względu na pandemię zamknięto studia nagraniowe. Nie było możliwości prób, spotkań itd. Założyliśmy więc, że będzie to projekt wykonywany w warunkach domowych: czytający nagrywa sam na komputerze czy komórce i przesyła nam nagranie. Ogromna większość nagrań, około osiemdziesiąt procent, powstała w takich domowych warunkach. Olga opracowuje technicznie każdy odcinek, ale zachowuje „naturalność” nagrania. Cieszymy się, kiedy słychać szeleszczenie kartek, szczekanie psa w oddali czy głos dziecka. Daje to szczególną atmosferę i zupełnie inny rytm całości.


GD: Zaczęliśmy przygotowania logistyczne w lipcu 2020. Od 22 marca 2021 codziennie ukazuje się jeden odcinek, ok. 4 - 6 minutowy. Każdy czytający przedstawia się słuchaczom zdjęciem i notką biograficzną. W niedzielę, dzięki pracy Olgi, lektura jest dłuższa, złożona z pięciu indywidualnych odcinków: to zbiorowe nagranie z tygodnia. Ten rytm udało nam się zachować pomimo pandemii, regularnej zawodowej pracy i innych obowiązków. Do tego jeszcze cotygodniowy wpis na stronie PTI, w niedzielę w południe. Blog All the World’s a Stage narodził się razem z projektem Bobkowskiego, również na przekór pandemii, ale nabrał już własnego życia i niezależnej dynamiki.


MP: Na jakiej zasadzie wybieracie lektorów?

IL: Na początku sięgnęliśmy do przyjaciół i kolegów. Mieszkam ponad trzydzieści lat poza granicami Polski i w tym czasie straciłam ciągłość zawodowych kontaktów. Lecz wiele z nich udało się odtworzyć i odzyskać. Najpierw zwróciłam się do kolegów ze studiów teatralnych; Grażyna do znajomych literatów, dziennikarzy i tłumaczy; a Olga do malarzy, grafików, architektów i muzyków. Kontaktowałyśmy się także z ludźmi, którzy niekoniecznie pracują w tych zawodach, ale mają świadomość życia w naszym skomplikowanym świecie i są otwarci na niespodziewane propozycje. Udział w projekcie wymagał przecież zaangażowania i nakładu czasu, bez żadnej opłaty, bowiem cały projekt, łącznie z naszą własną pracą, wykonywany jest pro bono.


GD: Nasi czytający to ludzie z różnych miejsc i środowisk, ale jakoś z nami powiązani, a także powiązani między sobą. Zależało nam przy tym szczególnie, by zaprosić ludzi, którzy kiedyś mieszkali w Nowym Jorku, a potem wrócili do Polski, czy też przenieśli się gdzieś indziej. To był celowy wybór, przeciw upływowi czasu i rytmowi urwanych emigracyjno-uchodźczych losów.

Jedną z ciekawych a niespodziewanych konsekwencji projektu jest rozległy krajobraz polsko-polonijnego środowiska połączonego w niewidzialny sposób. Zarysował się bogato zróżnicowany portret społeczności, którą łączy język, język polski. Przekazujemy pałeczkę: dzisiaj odcinek z Toronto, jutro z Waszyngtonu, pojutrze ze Szczecina, a później z Wrocławia, Sydney czy Teheranu…

Ważne jest przy tym, że Bobkowski pisze językiem bardzo żywym, zbliżonym do mówionego, zmiennym w rytmie i tonacji. To nie jest typowy, literacki język. Tak więc lektura zmienia się w pewien sposób w rozmowę na wiele głosów.

IL: Staramy się traktować wszystkich bardzo demokratycznie. Oczywiście cieszymy się z udziału znanych aktorów. Zakładamy, że wielkie nazwiska pomogą nam zareklamować książkę Bobkowskiego, co też jest naszym celem. Lecz cenimy wkład każdego z czytających, z unikatową wymową i intonacją, z nutą wzruszenia czy drobnym błędem.

Internet odebrał nam intymność spotkania z książką, przekładania kartek, zapachu papieru. Nasz projekt przywołuje przyjemność fizycznego kontaktu z książką, równocześnie oferując jeszcze inną intymność: obecność głosu. Chciałabym tu zwrócić uwagę jak dużą pracę czytający wnieśli do naszego projektu. Szczególnie ci, którzy musieli przełamać obawę przed nagrywaniem. Musieli zdobyć się na odwagę, by zaistnieć w tej formie, polubić swój głos, wystąpić publicznie. A to wcale nie jest łatwe.

Przy okazji doceniono zawód aktorski. Dzwoniono do nas mówiąc, że nie zdawano sobie sprawy, ile pracy kosztuje nagranie krótkiego fragmentu tekstu.


GD: Wychowaliśmy się w tradycji słuchowisk i lektur radiowych. Słuchaliśmy świetnych aktorskich interpretacji, z perfekcyjną wymową i precyzyjnym akcentem. W projekcie obok zawodowców biorą udział „cywile”. W rezultacie nie tylko wpisaliśmy się w pewną tradycję, lecz pokazaliśmy polszczyznę w całym jej bogactwie. Żywą i zróżnicowaną. To dla mnie jeden z najciekawszych efektów, który nie był zamierzony, ale wyniknął z samej natury projektu.


IL: Z wielką emocją przyjmujemy materiały nagrane przez młodzież, która urodziła się w Stanach albo przyjechała tutaj we wczesnym dzieciństwie. Wychowani w anglojęzycznym kraju i mocno osadzeni w amerykańskim społeczeństwie, potrafią fantastycznie przeczytać po polsku. Jesteśmy z nich dumni. To jest nasza przyszłość. Przez nich również, mam nadzieję, dotrzemy do młodej generacji, by przekazać sygnał jak pozytywny udział mają Polacy w literaturze światowej.

Ciekawe jest też jak poszczególni czytający wybierają zdjęcia i notki biograficzne, jak chcą, żeby ich widziano: od formalnych prezentacji do bardzo osobistych, na serio czy z przymrużeniem oka, ze szczegółami czy enigmatycznie. Te auto-portrety słowem i obrazem składają się w wielokolorowy wspólny collage.


MP: Co was związało najmocniej z tym projektem?

OS: Ludzie. Największą trudność i jednocześnie największą frajdę sprawia mi edytowanie dźwięku. Przy tej okazji poznaję człowieka, który czyta. Robię poprawki, prostuję potknięcia. W trakcie tego procesu w pewnym sensie zżywam się z czytającym. Przy okazji mam jego krótką biografię ze zdjęciem, więc spotykam czterysta świetnych osób: poprzez ich głos, sposób czytania, dzięki temu co piszą o sobie. To jest coś niesamowitego.


IL: Kontakt z ludźmi. To nie był łatwy proces. Wróciłam do mojej przeszłości. Rozmawiałam z ludźmi, z którymi nie rozmawiałam latami. Powróciły emocje i wspomnienia, które kryją się za listą nazwisk. Odżyła moja polska przeszłość, ale też wzbogacił się i odnowił krąg znajomych, którzy tutaj działają w różnych zawodach i są honorowymi ambasadorami polskiej kultury. Ta ludzka strona projektu jest dla mnie osobiście bardzo ważna.


GD: Satysfakcję sprawia mi fakt, że ten projekt łączy ludzi. Wszystko wydaje się dzisiaj pchać w stronę konfliktów. Łatwiej przychodzi nam podkreślać różnice i wzajemną niechęć niż szukać porozumienia. A tu mamy jakby przyjazne „zawieszenie broni”. Nie pytamy o poglądy czy przynależności partyjno-towarzyskie. Czytający wcale też nie muszą kochać Bobkowskiego. Przeciwnie, niektórzy mają wobec niego uwagi krytyczne, co całkiem zrozumiałe i wręcz potrzebne, a nam wystarczy, że są gotowi fragment przeczytać. Niezgoda w poglądach przecież też jest cenna. Z dyskusji może wyniknąć coś nowego i dobrego. Klęską jest tylko absolutne poczucie własnej słuszności.

Nasz projekt ma inny cel i inny efekt. Przekracza bariery, które tak często nas dzielą. Współpracują z sobą aktorzy z wielkimi zawodowymi osiągnięciami i początkujący artyści, ludzie różnych zawodów, różnych przekonań i różnych pokoleń. A więc jest to możliwe. Po prostu czytamy wspólnie ciekawą książkę.

MP: Dziękują za rozmowę.


 

Iza Laskowska: dyrektor Polskiego Instytutu Teatralnego w Nowym Jorku. Z zawodu aktorka (PWST, Wrocław), przez wiele lat związana z życiem artystycznym Polonii.


Grażyna Drabik: tłumaczka, wykładowca współczesnej literatury amerykańskiej w nowojorskim City College, CUNY.


Olga Szulc: artystka-malarz, absolwentka Wydziału Architektury Wnętrz i Międzywydziałowej Pracowni Scenografii, ASP w Gdańsku.



 

Margaret (Małgorzata, Gosha) Pośpiech - polska pisarka, filmowiec, dziennikarka, tłumaczka i fotografka mieszkająca w Nowym Jorku. Doktoryzowała się na Uniwersytecie Wrocławskim, gdzie studiowała literaturę, film i sztukę. Uznanie w całym kraju zyskała jako reżyserka i scenarzystka pełnometrażowego filmu dokumentalnego o Arthurze Pennie.




Recent Posts

See All

2 comentários


cvened
cvened
17 de jan. de 2023

Chciałbym Paniom pogratulować projektu „Bobkowski”, bo to jest imponujące przedsięwzięcie. Zdobyć się na coś takiego to trzeba odwagi i wyobraźni, ale też zaparcia, aby to zrealizować. Kto by pomyślał, a jednak się udało – projekt dobiega końca. Panie się wykazały i za to należy się Wam uznanie. Brawo!!!

Sam przesłuchałem wiele odcinków, i jeszcze sobie inne posłucham, bo Bobkowski, to wyśmienity pisarz. Dobrze się go słucha, a to że jest czytany przez różnych ludzi – pomyśleć tylko, aż czterystu, to tylko to czytanie urozmaica. Polacy dobrze mielą językiem.

Co mi się jeszcze podoba, że z założenia odżegnujecie się, Panie, od polityki na forum teatru, a tylko chcecie robić coś ważniejszego, czyli sztukę.

Krzewicie kulturę, i chwała Wam za to.


Curtir

rostrop
rostrop
16 de jan. de 2023

Brawo! Piękny jedyny w swoim rodzaju teatr.

Curtir
bottom of page