Collage Olga Szulc (made with AI)
Ostatnie dnie sierpniowe. Woda w morzu i jeziorze nagrzana słońcem. Zieleń bujna. Na ulicznych straganach bogactwo lokalnych brzoskwiń i śliw, świeżo zebranej kukurydzy, dorodnych pomidorów. W parku za oknem nadal jeszcze grają cykady nawołując się nocą miłośnie. Koniec lata.
Ten „list otwarty” ukazuje się dokładnie cztery lata po wpisie, który 1 września 2020 r. zainaugurował nową platformę Polish Theatre Institute. Trochę nie do wiary.
Wpisy na raczkującym blogu zaczęły się od ukłonu w stronę Niny Polan, założycielki PTI (wspomnienie Pablo Zingera o wieloletniej wspólnej pracy, 29 listopad 2020 r.); od kolorowych życzeń świątecznych; od przypomnienia o urodzinach Cypriana Norwida (Kazimierz Braun, 1 styczeń 2021 r.).
16 marca 2021 r. zaprosiliśmy do czytania i słuchania książki Andrzeja Bobkowskiego. Był to projekt, który wydawał się szaleńczy, gdy go zaczynaliśmy. Natchniony, gdy udało się go dopiąć do końca. Też trochę nie do wiary.
W tamtym zwariowanym czasie, kiedy nie można było robić teatru na żywo i kiedy w ogóle nie wolno było w realu się spotykać, trzeba było coś składnego wymyślić. I wymyśliło się. Codziennie szedł nowy odcinek Szkiców piórkiem na kanale YouTube PTI: czytany przez rozwijającą się coraz szerzej spiralę lektorów, zawodowych aktorów i totalnych amatorów, nagrywanych w różnych miejscach globu. Wspólnej lekturze towarzyszyły cotygodniowe wpisy: Bożena Witowicz szkicowała historyczny kontekst wydarzeń wspominanych w książce; Ewa Maliga oprowadziła nas po Krakowie śladami Bobkowskiego; Maciek Nowak opowiedział o swojej podróży do Gwatemali w celu zbierania materiałów do biografii Bobkowskiego…
Blog, razem z „Projekt Bobkowski”, narodził się na przekór ciszy narzuconej przez Covid. Z protestu przeciw poczuciu bezsilności. Z wolności wyobraźni. W działaniu nabierał rozmachu i śmiałości. Stał się nowym eksperymentem i nową przygodą.
Do ikonki „AB”, dołączył globusik zaznaczający pierwsze „Kartki ze świata”: Małgosi Balasińskiej o wystawie w mało znanym Musée d’art et d’histoire du Judaïsme w paryskiej dzielnicy Le Marais (12 wrzesień 2021); Marka Łosia o wrażeniach z wystawy Wilhelma Sasnala w Muzeum Polin w Warszawie (17 październik 2021); Eulalii Domanowskiej o przygotowaniach do retrospektywy w Polsce amerykańskiej artystki Ursuli von Rydingsvard (7 listopad 2021).
Ikonka z płomieniem na zielonym tle obwieściła wątek „Nasze pasje”. Trudny, bo ryzykowany: o czymś co nas głęboko porusza, zagarnia kawał życia, czasem prowadzi na manowce, czasem dodaje natchnienia. Bartosz Podgórski pisząc z kaplicy św. Eliasza pozwolił nam poczuć moc tego płomienia (29 sierpnia 2021 r.).
Na początku 2022 r. rozpoczęliśmy recenzje wydarzeń teatralnych i operowych w Nowym Jorku, zaznaczając je ikonką z dramatyczną maską o rudych włosach. Regularność i rzetelność recenzji zdobyła dla bloga zawodowy status: oficjalne uznanie przez Drama Desk, organizację krytyków teatralnych w Nowym Jorku, i formalną akredytację dającą dostęp na premiery przedstawień. Jest to szczególnie znaczący rodzaj uznania dla skromnej w zasięgu i zasobach publikacji, do tego prowadzonej głównie w języku polskim.
Kiedy po dwóch latach, 12 lutego 2023 r., zamykaliśmy wspólne czytanie Szkiców piórkiem (380 uczestników tamtej przygody, z przeróżnych ścieżek życia; niemal 30 tysięcy słuchaczy), blog All the World’s a Stage stał już pewniej na własnych nogach, splatając z różnorodnych wątków i opowieści kolorowy krajobraz.
Deklarowaliśmy wtedy nasze zamiary: że chcemy publikować co tydzień coś nowego i oryginalnego, „coś ciekawego z szeroko rozumianego świata kultury, dobranym słowem i dobranym obrazem. Czasem bardziej rzeczowo, czasem bardziej lirycznie, nigdy z ambony lub politycznej platformy. Chcemy, by tu było miejsce, gdzie wyraźnie słychać indywidualny głos mówiący do nas bezpośrednio i osobiście, dzieląc się wiedzą, pasją, wspomnieniem czy momentem zadumy”.
I tak właśnie staramy się budować nasz blog: jako otwartą i przyjazną platformę, gdzie możemy z sobą rozmawiać, słuchać się wzajemnie, dzielić tym, co dla nas ważne. Nie ma tu miejsca na popisy na modne tematy, na szybkie osądy czy jeszcze szybsze potępienia. Nie ma „ekspertów”, którzy wszystko wiedzą i nikogo nie słyszą. Nie ma dolewania oliwy do ognia. Chcemy budować pomosty porozumień, a nie wznosić barykady czy wzmacniać okopy. Chcemy zaciekawiać. Uszanować wątpliwości.
Jesteśmy dumni, że każdy poszczególny wpis ma swoją wyrazistą indywidualność. Nawet te najwcześniejsze nadal zachowują rzeczowy i emocjonalny rezonans. To nie próżne samochwalstwo. Proszę sobie sprawdzić – łatwo odnaleźć wspomniane tu wpisy po dacie czy imieniu autora lub wywołując odpowiednią ikonkę. Albo proszę sobie wyszukać jakikolwiek inny wpis, który skusi oko: obejrzeć Tarnów z lat 1970., dzięki wspomnieniom Zuzanny Marcinkowskiej – Golec (3 lipiec 2022). Poczuć atmosferę powojennego Wrocławia skutecznie przywołaną przez Cześka Karkowskiego (24 marzec 2024). Posłuchać piosenki „Quoi encore” Bernasia Adamusa, trubadura francuskiej Kanady, z korzeniem rodzinnym na Kaszubach (9 kwiecień 2023).
Nie każdy wpis zaciekawi wszystkich czytelników, to oczywiste. Ale każdy jest o czymś, a nie podbijaniem własnego bębenka. Każdy jest prezentowany z poczuciem odpowiedzialności za słowo. I każdy jest ładnie oprawiony, z notką biograficzną autora, często także z dodatkowymi informacjami, jeśli ktoś zainteresowany miałby ochotę dalej sobie powędrować daną ścieżką.
Jesteśmy dumni, że zdarzają nam się malutkie cuda jak np. entuzjastyczny mini-esej Janusza Durlika, pasjonata sportu, który udało nam się zgrać perfekcyjnie z otwarciem Olimpiady w Paryżu. Albo skomplikowana rewaluacja własnych doświadczeń przez Johna De Winda o uczestnictwie w masowych protestach na Columbia University w 1968 r., wpis, który dodał nową perspektywę do wydarzeń na tym samym uniwersytecie wiosną bieżącego roku.
Jesteśmy dumni z naszych autorów. Działają, kończą jedne projekty, zaczynają nowe, podejmują trud ujęcia swoich wrażeń w słowa – zdania – paragraf… Wcale to niełatwe. Roberto Machado, który napisał dla nas, z humorem, swoje pierwsze i do tamtego czasu jedyne w życiu opowiadanie (o najpiękniejszym miejscu na świecie), przygotowuje teraz cały tomik do druku. Chris Rzonca, którego wpis „Old Photos, New Words: Revisiting China 1980-1981” zainicjował wątek „Kartki z przeszłości” (ikonka: kwadracik z datą), wziął w lipcu udział w międzynarodowej wystawie we francuskim miasteczku Saint Seine l'Abbaye. Fotografie, które mieliście państwo okazję oglądać na blogu zawisły – powiększone do poważnych rozmiarów metr na metr i pięknie oprawione – na ścianach nowego ośrodka kultury i edukacji artystycznej CARM (Centre d'Art Rigaud-Monin) w Burgundii. Basia Osiecimska, choć letnie upały nieco zwolniły jej tempo, podbiła następny odcinek Appalachian Trail, przewędrowując kawał Massachusetts. Ania Frajlich w połowie września wyrusza, z nowymi tomikami poezji i esejów, na spotkania z czytelnikami w Szczecinie, Lublinie, Warszawie i Krakowie. Ewa Dżurak zaś, której tłumaczenie książki Leslie Mormon Silko Opowiadaczka ukazało się w czerwcu w Polsce, szykuje się do spotkań z czytelnikami w Nowym Jorku.
Mamy nadzieję, że znani państwu autorzy znowu nas kiedyś odwiedzą. Jednocześnie miło nam zapowiedzieć, że już we wrześniu zaprezentujemy nowe, także bardzo wyraziste głosy.
Jeszcze słowo o najbliższych planach. W tym roku chcielibyśmy więcej uwagi poświęcić Nowemu Jorkowi. To skomplikowane, wieloplanowe miasto jest przecież siedzibą PTI i naszym miejscem pracy. Miasto – archipelag wysp – prezentuje jakby skondensowaną wersję problemów i obietnic współczesności. Warto więc poznać kilku najciekawszych nowojorskich artystów. Przypatrzeć się w jak zróżnicowany sposób Nowy Jork jest postrzegany, doświadczany i reprezentowany.
Chcielibyśmy też dodać nowy wątek: o doświadczeniach i twórczości polskich emigrantów, z różnych pokoleń, a także posłuchać tych, którzy po wielu latach za granicą zdecydowali się powrócić do kraju. Szukamy kontaktów na tym froncie, i jeśli ktoś ma ochotę podzielić się swoimi emigracyjnymi czy re-emigracyjnymi doświadczeniami, serdecznie zapraszamy do skontaktowania się z nami.
Kusi nas popróbować dłuższej formy. W końcu przez ponad wiek nieźle sprawdził się obyczaj publikowania nawet wielkich powieści w odcinkach. Cała Trylogia Sienkiewicza ukazała się na łamach warszawskiego dziennika Słowa. Kurier Codzienny opublikował Emancypantki oraz Lalkę Prusa. We Francji Eugeniusz Sue (Tajemnice Paryża), Aleksander Dumas (Hrabia Monte Cristo) i Balzac zawierzali swoje dzieła codziennej prasie. W Anglii większość powieści Dickensa ukazała się pierwotnie w formie gazetowych odcinków.
Nie mamy sensacyjnych powieści w zanadrzu. Ale mamy parę ciekawych opcji. Paweł Mossakowski na przykład, którego już znają państwo jako świetnego felietonistę, jest także dramatopisarzem z dużym dorobkiem, a ostatnio do tego próbuje jeszcze sił w nowej formie: pisze opowiadania. Mamy szansę zaprezentować go z tej strony (z tą myślą zresztą pojawiła się już u nas na liście wątków kategoria „Nowa twórczość”). Publikacja sztuki czy opowiadania wymagałyby jednak dwóch, trzech, może i czterech odcinków. Zobaczymy więc, jak mogłoby to funkcjonować.
W każdym razie, proszę zwrócić uwagę, że kiedy tytuł ukazuje się sygnowany 1 & 2, to dwa oddzielnie opublikowane odcinki składają się w jedną całość. Proszę sprawdzić np. jak dopełniają się wzajemnie dwa reportaże Janka Hausbrandta, ten ze stolicy i ten z prowincji, ukazując brutalny komunistyczny surrealizm – w miejskim i wiejskim wydaniu. Albo jak inaczej – pełniej i bardziej melancholijnie – zabrzmi wspomnienio-opowiadanie Joasi Rostropowicz-Clark, kiedy przeczytacie „Różę wiatrów” z wyraźnym rozpoznaniem, że drugi odcinek jest dalszym ciągiem tego pierwszego, wcześniejszego.
Wszystko to o czym tu piszemy, to trochę czary, sporo uporu, i najwięcej zwykłej pracy. Widzimy nasz blog jako publiczne forum, wspólne dobro, o które warto zadbać, bo umożliwia nam kontakt i zachęca do rozmowy. A rozmowa sprawia, że możemy poczuć się mniej samotni. Przypomina, że świat jest większy niż nam się to zwykle wydaje w codziennym zaganianiu i kłopotach. Że wbrew ideologicznym hałasom, więcej nas łączy niż dzieli.
Dlatego ten apel: zróbcie subskrypcję do bloga. Przy nowych ustawieniach technicznych, dopełnienie tej formalności pozwoli teraz komentować wpisy już bez dodatkowej rejestracji. Dajcie sygnał autorowi, co się podoba, czy też co chcielibyście dodać lub zakwestionować. Dajcie nam znać, że czytacie.
Zapraszamy do rozmowy.
Grażyna Drabik:
Czeka mnie skomplikowana jesień: cztery różne kursy na uczelni, od seminarium dla młodziaków prosto ze szkoły, których mam wprowadzać w kulisy "Sztuki w Nowym Jorku'", poprzez nadzór prac dyplomowych studentów kończących college, do seminarium z literatury emigracyjnej i uchodźczej dla magistrantów na anglistyce, ludzi często już starszych, z dużym a rozmaitym doświadczeniem zawodowym. Plus blog. Plus teatr. Dzisiaj jednak nie myślę o tych obowiązkach. Dusza mi jeszcze buja po kaszubskich ścieżkach rowerowych i bieszczadzkich szlakach. Pięknie tam. Amen.
Iza Laskowska:
Lud Navajo (Diné) ma szczególną tradycję związaną z obchodami pierwszego świadomego uśmiechu dziecka. Jak nauczają, kiedy dziecko się rodzi, to należy do dwóch światów: świata duchowego i fizycznego. Pierwszy świadomy uśmiech według ludu Navajo jest postrzegany jako pragnienie dziecka, aby opuścić świat duchowy i dołączyć do ziemskiej społeczności. Osoba, która ma szczęście wywołać ten pierwszy uśmiech, jest odpowiedzialna za zorganizowanie przyjęcia, gdzie rozdaje szczyptę soli kamiennej jako symbol witalności, a dziecko odgrywa rolę gospodarza. Z przyjemnością dzielę się wielką zmianą w naszej Rodzinie. Razem ze Zbyszkiem, moim mężem, weszliśmy w bogaty i emocjonalny świat “dziadowania”. Powitaliśmy nasza pierwsza wnuczkę.
Z okazji Święta pierwszego uśmiechu przekazujemy Wam symbolicznie witalną szczyptę soli.
Olga Szulc:
W październiku tego roku kończę 50 lat. Aby godnie to przeżyć, będę podróżować – do Amsterdamu, Las Vegas i odwiedzę przyjaciół w San Juan. Zakładam też firmę TimeMontage: collage-video portrety.
Banksy, 2023, Ukraina
Commentaires