Paryż po pierwszych dwóch lock downach próbuje odzyskać dynamikę. Ulice znów są pełne przechodniów, ale daleko im do dawnych beztroskich tłumów wokół wielkich magazynów, muzeów i galerii. Nawet bulwary nad Sekwaną nie są przepełnione.
A jednak przed niedawno hucznie otwartą, w obecności prezydenta Macrona i innych notabli, wielką XX-wieczną galerią handlową Samaritaine, czekają na wejście długie kolejki. Warto poczekać. Wnętrze w stylu art Deco jest atrakcyjne. W rozlicznych butikach można znaleźć wszystkie najbardziej luksusowe marki ubrań, biżuterii, kosmetyków, książek, mebli, zabawek… Są tam także rozmaite restauracje i kawiarnie oraz galerie sztuki współczesnej. Do tego dojdzie we wrześniu pięciogwiazdkowy hotel.
Dużo mniejsze są kolejki oczekujących przed wejściem do Luwru, gdzie liczba zwiedzających jest kontrolowana i jak do innych muzeów trzeba kupić bilety na określoną godzinę. Nawet przed Giocondą jest prawie pusto.
Notre Dame nadal jest niedostępna. Pozostaje tylko kontemplacja katedry z zewnątrz. Uderzający jest ten obraz: skomplikowana, wzniosła a zarazem pełna gracji kamienna symfonia w zderzeniu z dramatyczną geometrią metalowych rusztowań.
Wieczorem warto pójść na spacer po Dzielnicy Łacińskiej, gdzie koło Placu Contrescarpe przy ul. Cardinal Lemoine mieszkał Ernest Hemingway, o czym pisał w „A Moveable Feast”.
Comments