Pocztówka z kaplicy
Punktem centralnym Kaplicy Najświętszego Sakramentu p.w. św. Eliasza jest czarny suprematyczny kwadrat, kwadrat czarnych myśli, depresji, największego oddalenia od życia. Czerń rozświetlona jest białą Hostią. Ta Obecność jest adorowana przez Maryję i Jana Chrzciciela w odwróconym układzie deesis po to, by za Janem Chrzcicielem ukazać sceny ze starego testamentu, a za Maryją sceny z nowego testamentu. Wszystkie sceny dotyczą głodu i pragnienia. Światło świeci w ciemności. Czerń i Eliasz mają bardzo wiele wspólnego. Eliasz chciał wielokrotnie umrzeć, był pogrążony w depresji. Wola Boża, która mu towarzyszyła pogłębiała jego wewnętrzną czerń, a z drugiej strony otaczała go rozwiązaniami zupełnie niestandardowymi np. gdy prawie umierał z głodu, miał iść do umierającej z głodu wdowy, by ta go nakarmiła. To jest zupełnie kuriozalne w naszej logice. Jednak w tej śmierci i niemożliwości życia znalazło się rozwiązanie. Ostatnia miarka mąki i trochę oliwy, którą miała wdowa, nie wyczerpała się. Nakarmiła wszystkich. To pragnienie „daj mi jeść, daj mi pić” w życiu Eliasza było stałym refrenem. Gdy Eliasz chciał umrzeć w kolejnym momencie swego życia, ucieka w sen, chce śmierci. Rozprawił się o Bożą sprawę, a nie ma za to wdzięczności, wręcz przeciwnie, ma teraz problem. Po co mu to było? Zasypia pod jednym z janowców. Budzi go anioł trąceniem w bok i mówi: Wstań, jedz. Ma dla niego przygotowany chleb i wodę, które były tam wcześniej, były zanim Eliasz poczuł się fatalnie. Czerń Eliasza była również rozświetlona niemożliwym Światłem gdy mieszkał w jaskini, gdzie doświadczeniem opuszczenia formował go Bóg, który zechciał, żeby w tym podłym położeniu karmił Eliasza kruk. To zadziwiająca zupełnie historia, gdy pachnący padliną kruk przynosił Eliaszowi mięso i chleb. Scenom ze starego testamentu ściśle odpowiadają sceny z nowego testamentu, są jakby takie same, jednak o ile w starym testamencie kolorystyka jest pustynna z ostrymi nieprzyjemnymi kształtami gór, w nowym testamencie królują zielenie i błękity, jest atmosfera obfitości, bo Pan Młody przybył już na swoje gody. Pogrążona w depresji Samarytanka w samo południe w największym upale idzie po wodę, skrada się, by jej nikt nie widział. Jak sama przyznaje, miała siedmiu mężów, a ten z którym żyła, nie był jej mężem. Nie chce więcej plotek o sobie. Ludzie dostatecznie już ją upokorzyli. Chce samotności, nie chce być widziana... A tu siedzi na studni jak na tronie jakiś Żyd, którego z definicji powinna nienawidzić. Bezczelnie mówi do niej: Daj mi pić. O co chodzi? Rozmnożenie chleba również dotyka sytuacji niemożliwej, jak paroma chlebami i rybami nakarmić tłum głodnych? Wy dajcie im jeść, mówi Jezus do zdumionych uczniów. Przecież to żądanie niemożliwego. Po zmartwychwstaniu Jezusa uczniowie poczuli się opuszczeni i niepotrzebni, nie wiedzieli, co mieli dalej robić. Wrócili do dawnego swojego zajęcia. Zaczęli łowić ryby w peryferyjnej Galilei, nic nie złowili, są głodni i wyczerpani, a na brzegu stoi jakiś gość i mówi im, by znów zaciągnęli sieci. Jak to? Robili to całą noc i nic to nie dało. Jan pierwszy poznaje: to jest Pan. Sieci stały się pełne, mimo tak dużej obfitości nie porwały się.
Światło świeci w ciemności.
Bartosz Podgórski
Kaplica św. Eliasza
Seminarium Duchowne
ul. Papieża Pawła VI nr 2
Szczecin
Piekna przypowiesc w kaplicy, ktorej nie slyszlam i nie znalam.Aryciedzielo sztuki,chcialabym to zobaczyc osobiscie.